dolnośląskie
dzień budowy
Co tam było dalej…? Kierbud, ekipy, geodeta i wykopy!
Gdzieś tam w międzyczasie dokonał się wybór kierbuda (ktoś mi polecił i po spotkaniu miałem pozytywne odczucia, więc się długo nie zastanawiałem) oraz ekipy do fundamentów, murów, wieńców – jednym słowem murarzy. Najpierw zbudowałem sobie dość pokaźną listę kontaktów (fora różnego typu są błogosławieństwem!), a następnie kontakty były skutecznie przeze mnie obdzwaniane. Na początku bazowałem na ofertach, które udało mi się uzyskać, następnie na rozmowie face2face i swoim generalnym odczuciu. Na koniec podparłem się opiniami inwestorów, do których dostałem numery telefonów, a u których ekipy miały okazję budować. Nie powiem – nagadałem się :) Do całości podszedłem w taki sposób, żeby być możliwie najbardziej przekonany do ekipy, którą miałem wybrać. Przeważyło również to, że moi murarze to ekipa złożona z 9 chłopa, a druga w kolejności miała tylko 2 osoby. To było zdecydowanie za cienko jak dla mnie – pierwszy etap trwałby wieki…. Miałem zatem murarzy.
Po wybraniu ekipy przyszedł czas na geodetę – wybór padł na znajomego innego znajomego geodety i oprócz tego, że chciałem innego człowieka niż ten co robił mapki (jakoś nie miałem przekonania…) nie było tu wielkiej filozofii.
24.10.2015 Dzień zaczął się od przywózki HDSem starej stalowej szopy-kontenera wyhaczonej na OLX. Mimo stanu ogólnego „zardzewienia” i braku entuzjazmu żony stawiania tego potwora na działce („brzydkie to…”) spoczęła przy płocie sąsiada. Z perspektywy czasu zakup był strzałem w dziesiątkę. Następnie na działce pojawili się geodeta z pomocnikiem jak i szef ekipy murarzy, czyli nasz ma(j)ster. Po drodze z majstrem zabraliśmy trochę desek, które miały służyć do zbicia ławic. Było ich za mało i musiałem się wybrać do składu drewna, żeby dobrać kilkadziesiąt sztuk. Panowie wzięli się do pracy. Jak się później dowiedziałem geodeta myślał, że będzie szybko, a tymczasem nasz majster nie chciał się zgodzić na naniesienie tylko kilku poziomów, ale kazał geodecie nanosić je na wszystkie ławice. Fajnie, pomyślałem :) Porządna robota, bez półśrodków to dobry znak. Panowie spędzili na działce jakieś 3h i sprawa była zakończona.
28.10.2015 Ekipa zabrała się do kopania ław fundamentowych. Kopałem wcześniej w tej ziemi i myślałem, że będzie ciężko (ziemia sucha jak pieprz po bezdeszczowym lecie), a tymczasem robota poszła mega sprawnie. Te warstwa pod humusem była całkiem przystępna do kopania. Na szczęście okazało się, że wcześniej wspomniany „koparkowy co za dużo humusu wykopał” tak naprawdę ściągnął humusu w sam raz! I w sumie nie trzeba było kopać głębokich fundamentów – wystarczyło o ile dobrze pamiętam ok. 40 cm. Przy okazji znalazły się stare, poniemieckie dreny, które ekipa lekko naruszyła, a które poprosiłem grzecznie złożyć w całość. W sumie jeden niecały dzień pracy i całość wykopów była gotowa. Tempo zacne. Efekty na zdjęciach.