
mazowieckie, Warszawa
dzień budowy
Rozpoczynamy wykonywanie pierwszej warstwy na stropodachu oraz tarasie - w skrócie "paroizolacja".
W brew pozorom jest to bardzo ważna warstwa, często traktowana po „macoszemu”.
Jej zadaniem jest nie przepuszczenia pary wodnej, która będzie przechodzić z wewnątrz budynku do warstw termoizolacji układanych na dachu. Dzięki temu wierzchnia warstwa hydroizolacyjna dachu (papa lub inna powłoka) wytrzyma znacznie dłużej bez utraty swoich właściwości.
Postawiliśmy na system bez spoinowy z mas bitumiczno-kauczukowych z uwagi na łatwość wykonywania. W teorii potrzebne będzie: mieszadło, woda i pędzel/wałek do nakładania mas.
Na sam początek idzie grunt – dysperbit rozcieńczony wodą 50/50.
Kolejna warstwa to znów dysperbit, ale tym razem bez rozcieńczania.
Efekt nie był do końca zadowalający, więc nałożyliśmy kolejną warstwę dysperbitu.
Niektóre bloczki niestety były jeszcze przesiąknięte wilgocią - widać je na zdjęciach. Te miejsca wymagały dłuższej uwagi i kilkukrotnych poprawek.
Następnie na dysperbit użyliśmy dedykowanych mas do hydroizolacji stropodachów o oznaczeniu WM (jednoskładnikowa masa KMB).
Okazało się, że masa WM była bardzo gęsta i trudno się ją rozprowadzało, dlatego postanowiliśmy nieco ją rozcieńczyć w proporcji 80/20.
W sumie nałożyliśmy tak ok. 3 warstwy WM.
Niestety podczas prac i chodzenia po dachu masa strasznie przyklejała się do butów i co rusz odrywała się od betonu. Co powodowało konieczne poprawki.
Prace trwały kilka dni.