
mazowieckie, Warszawa
dzień budowy
2 dni później - BOOM - wykonawca przyjechał i wszystko zalał.
Przed zalaniem miał wykonać przecież poprawki!! ??,
a przynajmniej zająć się tymi poprawkami, których po wylaniu betonu na gruncie poprawić się już nie da. Chodziło o : wzmocnienia w postaci dozbrojeń pod ściany działowe, naprawę uszkodzonych prętów w słupach oraz pęknięć betonu.
Niestety wykonawca nie dał nam możliwości zweryfikowania tego i do dziś nie wiemy czy poprawki zostały wykonane czy nie.
Na zakończenie prac związanych z wylaniem "chudziaka" wysłał SMS o treści:
"chudziak zalany, proszę go podlewać trzy razy dziennie, ja nie mogę bo mam za daleko na budowę".
Co o tym myślicie?
Jakbyście zareagowali? dla przypomnienia - umowa podpisana na stan surowy otwarty: robocizna + materiały - zapłacone z górką. Cała budowa miała trwać 6 miesięcy, a tymczasem w ciągu 5 miesięcy mamy niepełny stan zero z licznymi elementami do poprawek.
Kto powinien pielęgnować beton w tej sytuacji?
Oczywiście zadzwoniliśmy od razu i rozmowa toczyła się już tak jakby Pan fachowiec miał zamiar już się nigdy więcej nie pojawić na placu budowy.
Maj był gorący, więc ostatecznie musiałem się zwalniać z pracy i gnać na budowę podlewać beton.
Po drodze zdałem sobie sprawę, że przecież potrzebny będzie mi jakiś wąż do podlewania, który ostatecznie musiałem na szybko zakupić.
Pan fachowiec pozabierał również swoje klamoty zostawiając plac budowy w takim stanie jak na zdjęciach.
Tuż po wylaniu chudziaka udało się podjechać na budowę i jeszcze kiedy beton był płynny powciskać w kilku miejscach drewniane klocki w celu sprawdzenia grubości płyty.
Zgodnie z projektem "chudziak" powinnien mieć min. gr.10cm - klasa B15.
Jak się potem okazało po pomiarze w żadnym miejscu nie było 10cm!
Chudziak był za cienki. Gdzieniegdzie miał 7cm w porywach max do 9cm.