Tak więc "Pan Koparkowy" zaczął nawozić kamień. Wydawało się , że jak mamy nieczynny już kamieniłom za dróżką i 2 jeszcze wydobywające w promieniu 5 km to wszystko ( transport + surowiec ) będzie za pół darmo... nic bardziej mylnego... Owszem transport prawie zerowy, bo odległość niewielka, surowiec za 4/5 ceny dla normalnego odbiorcy ( bo nasz miejscowy i szycha wśród koparkowych i Panów od wykopów) ale i tak finalnie wyszło 10 000,00 zł. Miało być 9 500,00 ale Pan stwierdził , ze o wiele więcej ziemi przerzucił niż myślał , że przeżuci. No cóż... to nic , że był geodeta z niwelatrem , to nic że wszystko z szefem ekipy budowlanej obgadane było i Pan Koparkowy wycenę zrobił. No cóż.... ziemia jakoś urosła?? spulchniała?? heheh 500,00 dorzucić trzeba było, a że z miejscowymi się nie zadziera - zapłaciliśmy i uprzejmym uśmiechem rączkę uścisnęłam :)