W końcu to co było jedynie na papierze, zaczęło przybierać bardziej realną postać. Budynek został wytyczony! Chwilę później przypadł nam ten zaszczyt walki o poziomy i dobrze utwardzoną powierzchnię pod płytę. Działaliśmy od południa do zmierzchu. Pod koniec dnia można było zobaczyć jak piękna potrafi być nasza działeczka! A to jeszcze bardziej nas nakręcało. Niestety, sam zapał to było trochę za mało, bo wyrównywanie i ubijanie powierzchni zajęło nam zdecydowanie więcej czasu, niż zakładaliśmy.   Złożyło się na to kilka błędów, które popełniliśmy. Nie były one znaczące, ale ich poprawa żmudna i pracochłonna (np. pierwotny poziom 10cm musieliśmy obniżyć do 8 cm, bo nie starczyło nam piasku w jednym rogu, a wszędzie już było na gotowo.) 

   Jednak się udało.  piach ubity porządnie zagęszczarką (która nota bene przy wyciąganiu z auta spadła mi na nogę i po 4 miesiącach nadal mam pamiątkę :P), poziom zrobiony od sznurka i poziomicy.